You are here:  / Nieruchomości / MdM – rządowy program wsparcia dziury budżetowej?

MdM – rządowy program wsparcia dziury budżetowej?

Państwowa promocja na mieszkania z rynku pierwotnego ruszy już w 2014 roku – sejm przyjął program Mieszkanie dla Młodych. To pomoc socjalna dla deweloperów czy prezent dla bogatych? Komu faktycznie służy nowy system dofinansowań?

Nowy system dopłat jest promowany jako pomoc dla młodych ludzi (do 35 roku życia), którzy chcą kupić pierwsze mieszkanie. Może to jednak forma powszechnej “zrzuty” na mieszkanie dla sąsiada – całkiem zamożnego w dodatku?

Jak ma wyglądać MdM?

W skrócie: Mieszkanie dla Młodych różni się od Rodziny na Swoim sposobem dofinansowania: kredytobiorca otrzyma zwrot 10-15% wartości zobowiązania. Poprzedni program gwarantował obniżenie raty przez 8 lat, ale dotyczył także rynku wtórnego. Teraz zastrzeżenia budzi fakt, że nowy program to tylko rynek pierwotny, a tym samym mają na niego szansę tylko mieszkańcy dużych miast. Na tym nie kończą się kontrowersje programu.

Rozpęd ekonomiczny czy polityka prorodzinna?

Żeby było śmieszniej, Piotr Styczeń wyjaśnił od razu, że MdM ma rozwijać rynek mieszkaniowy i wspierać ekonomię, dzięki temu od razu wskazał cel funkcjonowania programu. Z drugiej strony na większe dopłaty mogą liczyć rodziny wielodzietne, więc współgra to z koncepcją polityki prorodzinnej. Jeśli “młodzi” w trakcie kredytowania wymarzonego mieszkania wzbogacą się o trzecie dziecko, w nagrodę otrzymają kolejne 5% więcej dofinansowania.

Kogo wspiera MdM?

Oprócz tego wiceminister Styczeń podkreśla, że MdM ma wspierać rynek pracy, więc nie chodzi o państwowe spółki budowlane, a raczej o tworzenie nowych miejsc pracy w branży? Sytuacja jest o tyle ciekawa, że to właśnie rynek pracy utrudnia młodym ludziom zakup pierwszego mieszkania. Nawet jeśli “młody” zarabia powyżej 2000 netto miesięcznie, to jego umowa nie pozwala na kredyt. Z kolei pracujący na umowę o pracę na czas nieokreślony, często zarabiają mniej, bo więcej kosztując pracodawcę.

Mieszkania z drugiej ręki cieszą się dużym zainteresowaniem: ze względu na cenę, pewną infrastrukturę i możliwość szybkiego zamieszkania. Gdyby nowy program dofinansowań miał ułatwiać zakup pierwszego mieszkania młodym rodzinom, pewnie opierałby się na faktycznych potrzebach głównych zainteresowanych.

Co na to prawo?

Program Mieszkanie dla Młodych jest prawnie dosyć wątpliwy, a to dlatego że nobilituje konkretnych przedsiębiorców, czyli firmy deweloperskie. By finansować program, zmieniają się zasady zwrotu podatku VAT za materiały budowlane, a to rozwiązanie uderza w budownictwo indywidualne.

Gdzie zachwyty deweloperów?

Okazuje się, że najmocniej wspierana mieszkaniowym programem grupa przedsiębiorców też nie tryska entuzjazmem. Jak już wiadomo limity MdM są bardzo niskie, dlatego też przyszli kupujący liczą na spadek cen za metr kwadratowy. Niespodzianka! Deweloperzy kalkulują i oczywistością jest dla nich, że nowe inwestycje powstaną tam, gdzie grunty są tańsze – z daleka od centrum. Z tym z kolei wiąże się konieczność prac nad infrastrukturą, a to zadania dla gmin.

Portret “młodego”

Łatwo zaobserwować, że nowy program wspiera grupę młodych ludzi, którzy na rynku pracy radzą sobie całkiem dobrze. Nazwę programu można czytać jako Mieszkanie dla Majętnych. Ceny mieszkań na rynku pierwotnym, nawet gdyby mieściły się w limitach MdM, są wysokie, więc wiążą się z pokaźnym kredytem. Ten z kolei wymaga zdolności kredytowej, która zależy nie tylko od dochodów, ale również stałego charakteru zatrudnienia.

W związku z tym wspieranego „młodego” przede wszystkim stać na kredyt i mieszkanie z rynku pierwotnego. Jeśli może pozwolić sobie na taki luksus, to znaczy, że ma stabilną pracę i bank nie obawia się jego zadłużenia. Idąc dalej: nowy program to dofinansowanie dla ludzi, którzy mogą pozwolić sobie na kupno mieszkania niezależnie od niego. Nie uwzględnia tych, których na własne M nie stać, bo ta grupa nie istnieje na liście potencjalnych kredytobiorców ani klientów deweloperów.

Wniosek: MdM to abstrakcja. Przede wszystkim grupa docelowa jest tak skonstruowana, by  ograniczyć liczbę korzystających ze wsparcia. Ci, którzy z punktu widzenia polityki społecznej powinni zostać objęci programem, na dzień dobry jest z niego wykluczona. Ograniczenie wiekowe, rynek pierwotny i przy okazji limity cenowe tylko podkreślają charakter programu.

Kto pod kim dołki kopie…

Kolejny ważny punkt: nie ma wątpliwości, kto zapłaci za nowy program wsparcia i szerzenie defetyzmu niewiele tutaj zmieni. Małżeństwo żyjące za 4 000 zł miesięcznie wesprze w kupnie nieruchomości inną parę, która razem zarabia 30 000 zł netto i ma dzieci, więc może liczyć na 15% dopłaty do nowego mieszkania – jeśli tylko zechce.

Można spokojnie zgodzić się z koncepcją rozwoju ekonomicznego w dziedzinie budownictwa lub nawet górnictwa. Pogłębienie dziury budżetowej to pewny efekt MdM.