You are here:  / Nieruchomości / Krótka historia kupna mieszkania…

Krótka historia kupna mieszkania…

Ponad półtorej roku temu nasze mieszkanie zostało wykupione przypadkiem, bez długiego zastanawiania się. A jak to się stało? Mój Miły nie jest osobą zbytnio przywiązującą uwagę do szczegółów, czasem nie zastanawia się nad konsekwencjami, ale jest tak przedsiębiorczą i zaradną osobą, że zawsze wierzę w jego, a co za tym idzie w nasze wspólne możliwości. Będąc na zakupach ciuchowych niejednokrotnie słyszałam, że zastanawiam się dłużej nad bluzką, niż On nad zakupem samochodu
Kontynuując – Miły Mój natchniony rozmową ze mną – na temat planów i marzeń dotyczących zakupu mieszkania – poszedł do spółdzielni, (gdyż słyszał, że na osiedlu buduje się nowy blok) i kupił – właściwie to za dużo powiedziane – wstępnie zarezerwował mieszkanie. I tak trzeba było zacząć myśleć jak na nie uzbierać pieniądze. Minęło półtorej roku, część pieniędzy wysypaliśmy ze skarbonki ;), część pożyczyliśmy z sakiewki banku…
Ale nie zaprzątajmy sobie głowy kwestiami finansowymi. Najważniejsze jest to, że klucze będą nie długo do odbioru, a my nie będziemy musieli już wynajmować mieszkania i wrzucać kolosalnych sum do skarbonki właściciela. (Najgorsze w wynajmie jest to, że w domu nie mogłam wprowadzić żadnych zmian, a to wbrew mojej duszy!)

Wracając do kupna mieszkania. Gdy mój Miły poszedł do spółdzielni, większość z mieszkań było już wykupionych i zostało mniejsze 38m2 oraz większe 57m2. Miły wybrał większe – z czego się bardzo cieszę, bo 57m2 to już spore mieszkanie, tym bardziej, że to nasze pierwsze.
Potem… co było potem…? Potem dowiedziałam się o tym ja. Większość osób była by zła na Drugą Połówkę, że takie rzeczy realizuje sama, ale ja byłam szczęśliwa. A co stało się później…. ?
Później było gorzej… Zaczęliśmy oglądać projekt mieszkania i pojawiło się kilka znaków zapytania. Mieszkanie ma dwa pokoje. Większy połączony z kuchnią oraz mniejszy, do którego wejście jest z większego pokoju – salonu. Załączam rzut naszego mieszkania.

Układ średni, ale nie to było dla mnie zaskoczeniem, gdyż teraz powszechne jest połączenie salonu z kuchnią oraz robienie salonu pokojem przechodnim – w końcu to serce domu!
Zaskoczeniem były dla mnie drzwi z salonu do łazienki. Zaskoczenie było tym większe, że projektant spokojnie mógł je zaplanować z przedpokoju, gdyż łączy się on długą 3,5 metrową ścianą z łazienką. To niby nie problem, bo drzwi zawsze można przenieść na inną ścianę, ale tu projektant zaplanował szafę. Pomysł dobry – w przedpokoju 3,5 metrowa szafa – bajka! (patrz lewa strona od wejścia głównego) Ale dlaczego na ścianie od łazienki???? Przecież można zrobić ją z drugiej strony! By na ścianie łączącej przedpokój i łazienkę zrobić wejście właśnie do łazienki. Heh… już zaplanowaliśmy wstępne zmiany, a tu….. ZONK. Architekt wstawił tak drzwi wejściowe, że nie da się zrobić szafy po prawej stronie (ściana łącząca przedpokój i kuchnię – patrz od wejścia głównego), gdyż drzwi wejściowe są wstawione bardziej po prawej stronie. I tak szlag trafił moją 3,5 metrową szafę. Nie wyobrażam sobie wejścia z salonu do łazienki, a drzwi wejściowych niestety nie jestem w stanie przesunąć :/
Tak się kupuje mieszkania, niby wszystko nowe, niby można dokonać zmian, ale niestety czasem nie zwróci się uwagi na detale i trzeba zmieniać tak pozornie świetny układ – bo na pierwszy rzut oka był ciekawy.
Powyżej wrzuciłam rzut naszego mieszkania. Może wy macie pomysł jak zagospodarować przedpokój, by zmieścić jak największą szafę i wejście do łazienki? A jednocześnie, jak zagospodarować łazienkę, żeby zmieściła się w niej szafa i oczywiście pralka.
Teraz czekamy na pierwsze wejście do mieszkania, by przekonać się jak nasze spostrzeżenia mają się do rzeczywistości.